top of page
Zdjęcie autoraKrzysiek Buratyński

Darth Vader sprzedał swój głos, czyli James Earl Jones i jego historyczna decyzja


Kamienie milowe w świecie lektorskim - zwłaszcza na gruncie technologii - nie zdarzają się często, ale jeden z nich właśnie dzieje się na naszych oczach. Co więcej, dotyczy nie tylko dubbingu i nagrań lektorskich, ale też wszystkich osób, które zawodowo zajmują się pracą głosem. O co chodzi? Otóż zaledwie parę dni temu jeden z najbardziej rozpoznawalnych na świecie głosów – James Earl Jones, znany przede wszystkim jako Lord Darth Vader – postanowił „oddać” głos tejże postaci wytwórni Disneya, by udźwiękawiała postać Vadera już bez jego udziału.


Głos Jamesa Earla Jonesa znamy prawdopodobnie wszyscy. Nawet jeśli zupełnie nie kojarzymy jego wyglądu, to sam głos znany jest praktycznie każdemu z nas, niezależnie od wieku. To właśnie James Earl Jones wykreował postać Lorda Dartha Vadera z sagi „Gwiezdnych Wojen”, podkładając głos pod wypowiadane przez niego kwestie. A ponieważ „Gwiezdne Wojny” to – bez żadnej przesady – dzieło kultowe, przełomowe i epokowe, nie będzie również przesadą założenie, że niemal wszyscy słyszeliśmy głos należący do jednej z najważniejszych postaci sagi, a więc właśnie Lorda Vadera. Zwłaszcza, że Jones podkładał głos pod tę postać przez ponad cztery dekady, od 1977 roku, kiedy ukazał się pierwszy (pod względem kolejności powstawania, bo chronologicznie jest to część czwarta) film z tej serii.


Co zrobił James Earl Jones ze swoim głosem?


No dobrze, ale co konkretnie zrobił ze swoim głosem Jones? Otóż ogłosił on, że nie będzie więcej podkładał głosu pod kwestie wypowiadane przez Vadera. Złożył taką deklarację, choć wytwórnia Lucasfilm, należąca obecnie do korporacji Disneya, wciąż produkuje nowe seriale, osadzone w uniwersum „Gwiezdnych Wojen”, a w części z nich Darth Vader / Anakin Skywalker odgrywa istotną rolę. James ma obecnie już 91 lat, co prawdopodobnie było jednym z istotnych powodów, stojących za tą decyzją.


Clou sprawy jest jednak fakt, że Jones „oddał” swój głos wytwórni The Walt Disney Company. Konkretnie, przepisał prawa do używania tego głosu na Lucasfilm, czyli de facto na wytwórnię Disneya. Ta zaś, korzystając z produktu ukraińskiego start-upu Respeecher, podkłada ten głos pod kwestie, wypowiadane przez Vadera w kolejnych produkcjach. Korzystając z zaawansowanych algorytmów sztucznej inteligencji AI i deep learning, Respeecher odtwarza głos Jamesa Earla Jonesa, choć on sam nie bierze już udziału w sesjach nagraniowych. I będzie to prawdopodobnie robić nawet po jego śmierci, zapewniając Vaderowi cyfrową nieśmiertelność.




Działanie Respeechera mogliśmy już poznać w praktyce – odwzorowany cyfrowo głos Jamesa Earla Jonesa zaprezentowany został w serialu „Obi-Wan Kenobi”, udostępnianym na platformie streamingowej Disney+. Disney nie poinformował przed udostępnieniem serialu, że głos Vadera generowany jest przy pomocy sztucznej inteligencji. A ponieważ widzowie nie zalali firmy zażaleniami dotyczącymi złej jakości tego głosu, możemy uznać, że test się powiódł i Respeecher prawidłowo odwzorował charakterystyczne brzmienie głosu Lorda Vadera. Pewnym paradoksem jest też fakt, że Vader to postać częściowo mechaniczna, a jego głos jest mono procesowany (m.in. za pomocą tzw. vocodera) – a więc odtwarzanie jego głosu w sposób cyfrowy, przy pomocy AI, wydaje się całkiem na miejscu.


Dlaczego decyzja Jonesa jest tak przełomowa?


Decyzja Jamesa Earla Jonesa – choć nie znamy jej szczegółów, dotyczących choćby sposobu przeniesienia praw do głosu Vadera czy korzystania z tantiem przez jego lub jego spadkobierców – to naprawdę epokowe wydarzenie dla całej branży dotyczącej pracy głosem. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że oddanie przez Jamesa praw do głosu Vadera wytwórni Disneya otwiera całkiem nową epokę w dziedzinie dubbingu. Czegoś takiego jeszcze po prostu nie było.


Owszem, polski lektor Jacek Labijak już początkiem XXI wieku oddał swój głos na potrzeby syntezatora mowy Ivona, jednak to zupełnie inna sytuacja. Labijak w dalszym ciągu może korzystać ze swojego głosu na potrzeby innych zleceń, Jones – już nie. A w każdym razie nie ze specyficznego, charakterystycznego głosu Lorda Vadera.


Na co jeszcze warto zwrócić uwagę przy okazji tej sprawy? Na fakt, że ukraiński start-up Respeecher udźwiękawiał kolejne odcinki serialu Kenobi głosem Jonesa nawet w trakcie trwania wojny. Ta fenomenalna, przełomowa technologia jest rozwijana na Ukrainie przez cały czas, nawet wówczas, gdy na terenie kraju toczone są walki. Jeden z twórców technologii Respeecher, Bogdan Belyaev pracował nad produkcją Disneya nawet wówczas, gdy jego miasto (Kijów) było bombardowane – z przerwami na ukrywanie się, razem z żoną, psem i dwoma kotami w łazience, służącej za prowizoryczny schron. Opowieść ta przejdzie na pewno do historii nie tylko jako świadectwo uporu i odwagi Belyaeva, ale także jako niezwykły przykład technologii przesuwającej granice tego, co możliwe. Jeśli bowiem hollywoodzka produkcja może być tworzona zdalnie, na drugim końcu świata i pod artyleryjskim ostrzałem... Przyznacie, że to naprawdę niesamowity aspekt całej sprawy.


Respeecher a sprawa polska


Zagadnienie przełomowej decyzji Jonesa oraz technologii Respeecher w ogóle to kwestia, z którą prędzej czy później przyjdzie zmierzyć się każdemu, kto zawodowo pracuje głosem. Z możliwością cyfrowego odtwarzania głosu za jakiś czas zetkną się nie tylko najbardziej medialni hollywoodzcy aktorzy dubbingowi, ale również lektorzy nad Wisłą. Z tym, że raczej później niż wcześniej, bo język polski jest nie tylko trudny do precyzyjnego odwzorowania, ale też mało opłacalny jeśli chodzi o „angażowanie” go do tego typu projektów. Około 50mln odbiorców w skali globu to stosunkowo mała grupa docelowa (jeśli porównać ją do języka angielskiego czy chińskiego), zatem rozwój technologii dla naszej ojczystej mowy nie ma tego rozmachu i finansowania, co w innych zakątkach świata.


Nie zmienia to jednak faktu, że AI z czasem zacznie stanowić jakiś rodzaj konkurencji dla lektorów i aktorów dubbingowych. Owszem, na razie sztuczna inteligencja odtwarza głos robotyczny, mechaniczny, sztuczny, można powiedzieć, że „kwadratowy” – ale to z pewnością dopiero początek. Głos Lorda Vadera „produkowany” przez Respeechera nie musi mieć perfekcyjnego frazowania czy modulacji, bo i oryginał ich nie miał. Jest to więc doskonały test na początek, pierwszy haust przed skoczeniem na głęboką wodę.


Jak technologia cyfrowego odtwarzania głosu będzie się rozwijała i w jaki sposób wpłynie na branżę lektorską? Jaki pułap możliwości osiągnie Respeecher i jego następcy, bo tacy z pewnością się pojawią? Tego na razie nie wiemy. Możemy gdybać, możemy domniemywać, ale jednego możemy być pewni – w kolejnych latach i dziesięcioleciach AI w zakresie odtwarzania głosu z pewnością będzie miała jeszcze wiele do – nomen omen – powiedzenia.



Zainteresował Cię ten temat? Obejrzyj film na kanale:


991 wyświetleń

Powiązane posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page